18 września na scenie gdyńskiego klubu Ucho pojawi się gość niecodzienny. Toruńska grupa Huu-ska Luta (Czerwone Legginy) to zdaniem znawców tematu najlepszy w kraju zespół tancerzy pow-wow. Członkowie tej utytułowanej formacji to prawdziwi mistrzowie tradycyjnego tańca Indian Północnoamerykańskich, a niezwykle bogato i precyzyjnie zdobione reggalia, w których występują, są tematem wartym odrębnego podejścia. Huu-ska Luta (nie po raz pierwszy) wystąpi u boku Plebanii, uświetniając w ten sposób, wraz z zaprzyjaźnionymi kapelami, kolejny jubileuszowy występ.
Plebania obchodzić będzie w Uchu 13-te urodziny, mając już w swoim dotychczasowym dorobku trzy albumy, kilkanaście lat walki z wszelkimi objawami nietolerancji, kilkaset zagranych koncertów i megatony wygenerowanej energii. Do twórczości zespołu przylgnęło jakiś czas temu określenie „punk reggae indian music” i z tej formułki członkowie Plebanii, pytani o uprawianą przez siebie dziedzinę, chętnie korzystają. Plebania to trzech muzyków: Młody – śpiew, harmonijka, Punio – bas i Wiele Wiatrów – bębny. Zespół przechowuje w swym archiwum płyty wydane przez firmę Pasażer („Khataringa” – 1998, „Randalena” – 2002, „Na północ” – 2007), kilkanaście albumów kompilacyjnych oraz wspomnienia z koncertów w całym kraju i poza jego granicami. Wśród tych ostatnich godnych przypomnienia kapela wymienia zarówno udział w dużych imprezach (Przystanek Woodstock, Bielawa Reggae Festiwal, Winter Reggae, Festiwal Nie Zabijaj, Krotoszyn FolkFest, Reggae Nad Wartą), jak i koncerty w małych klubach, będące żywiołem zespołu. Również spora ilość występów na imprezach o charakterze charytatywnym to znaczny dział w historii Plebanii. Choć zespół używa niezrozumiałego przy pierwszym kontakcie języka, przekaz zawarty w pieśniach Plebanii jest przejrzysty: mitakuye oyasin, co po lakocku oznacza: wszyscy jesteśmy krewnymi. W tym duchu powstać ma także kolejna płyta, nad którą kapela, mimo wielu niesprzyjających zrządzeń losu, usilnie pracuje. Członkowie Plebanii czują się równie dobrze na koncertach zdominowanych zarówno przez punkową publiczność, jak i tę skłaniającą się raczej ku reggae czy muzyce folkowej, uważając, że żadna naszywka nie pokaże tego, co nosi się w sercu.